środa, 18 maja 2016

Rozdział 1 Atena




Megami szła niezadowolona w towarzystwie wysokiego niebieskowłosego chłopaka w okularach przeciwsłonecznych. Co jakiś czas posłała mu jeden ze swoich morderczych spojrzeń chcąc okazać swoje rozczarowanie.
— Oj Meg nie bocz się już na mnie — westchnął Tomas
Był on wokalistą i pierwszym gitarzystą w swoim zespole, który założył z paczką chłopaków z podwórka. Jego niebieskie włosy były lekko dłuższe i rozczochrane w każdą stronę, a złote oczy wesoło spoglądały na nią z pod przyciemnionych okularów. Dres, który miał na sobie opinał się na jego wysportowanym ciele wyraźnie uszyty tylko dla niego
Tak samo jak siostra farbował włosy nie lubiąc swojego naturalnego brązowego koloru. Czuł, że jego jedna soczewka jakimś cudem się lekko przesunęła, więc lekkim ruchem palca starał się ją poprawić.
— Obiecałeś, że więcej nie będziesz...
Przerwał swoją czynność spoglądając kolejny raz na siostrę i uśmiechając się przepraszająco. Doskonale rozumiał jej frustracje, sam bardzo lubił tą mała Japonkę opiekującą się jego młodsza siostrzyczką. Ale nie mogła zostać tam dłużej, nie dopóki zabójca ich rodziców biegał sobie po Tokio, ale nie mógł jej tego powiedzieć.
— Musiałem..
— Co musiałeś?! — miała już dość jego ciągłych wymówek, nie jeździła z nim w trasy. Nie robiła z siebie debila przed setkami dziewcząt — nie jestem zabawką Osaka!
Zamilkł czując jak ściska go serce. Siostra bardzo rzadko zwracała się do niego po nazwisku. Najczęściej jak już to robiła to było jasne, że żarty się skończyły i więcej nie zniesie. Jeszcze większe przerażenie budził fakt, że chodziła ona na zajęcia samoobrony i dochodziło nawet do treningu z mieczem.
On tego nie potrzebował miał swoich ochroniarzy. Mógł spokojnie robić to, co lubi w porównaniu do Megami, którą jak na rodzeństwo przystało bardzo kochał. Mijali już kolejne uliczki badając teren. Przyjaciółka mamy Pani Richardson była bardzo miłą kobietą już po czterdziestce. Wyglądem jednak przebijała niektóre młode dziewczyny. Jej długie blond włosy sięgały prawie do końca bioder, zadbane długie paznokcie i ładna opalona sylwetka. Wiele młodszych dziewcząt mogłoby jej zazdrościć.
Tym bardziej Osaka zastanawiała się, czemu ona mieszka sama. Niby mówiła, że jej mąż wyjechał na kolejną misję z wojskiem. Ale nie mogła sobie wyobrazić, że taka zadbana kobieta większą część życia spędza sama w czterech ścianach.
— Megami? Halo tu ziemia!
Ręka Tomasa zaczęła wić się przed jej nosem rozbudzając ją z zamyśleń i spojrzała w jego stronę z niewzruszonym wyrazem twarzy.
— Czego chcesz?
— Mam dla Ciebie prezent z okazji nowego mieszkania!
Brew dziewczyny niebezpiecznie drgnęła, prezenty.. No tak. On tylko tak zawsze starał się jej wynagrodzić ciągłe koncerty, wyprowadzki i idiotyczne zachowania na ulicy. Gdziekolwiek nie wychodzili jego twarz musiała być zakryta obszernym kapturem i obowiązkowo okulary dla niepoznaki.
On uważał, że wygląda zajebiście. Za to siostra uważała, że jak debil. Bardziej pasował na typowego pustego dresa zakładając ten wielki gar na głowę niż na sławnego rockamana.
— Więc, co tym razem? — mruknęła ironicznie wyciągając przed siebie dłoń — kupon na masaż, nowy telefon, o Boże! A może nowa sukienka sprowadzona prosto z Francji!?
Chłopak zachichotał. Kochał ironię swojej jedynej siostry. Jedynej rodziny, jaka mu została po tamtym tragicznym dniu. Nie chcąc dłużej niecierpliwić Osaki złapał ją za rękę ciągnąc tylko jemu znanym kierunku. Szli tak dobre dziesięć minut aż Megami ujrzała duży szyld.
— Zwierzęcy świat… Co ty odpierdalasz?
On nawet nie przerywał marszu, ciągnął ją po prostu za sobą jak szmacianą lalkę. Dziewczyna chcąc nie chcąc musiała starać się dotrzymać mu kroku, by nie wywalić się o swojej długie buty  które notabene wiązała dzisiaj dobre piętnaście minut. Jak nic powinna kiedyś zainwestować w jakieś porządne tenisówki. Najlepiej ze świecącym spodem, wtedy żaden debil na ulicy jej nie przejedzie.
Przyglądała się kawałku twarzy brata, który wystawał z pod kaptura. Jak małe dziecko cieszył się ciągnąc ją do sklepu. Pewnie gdyby chciała mogłaby jak osioł przycisnąć się mocniej do podłoża i stanąć jak słup soli. Ale cóż, mimo, że działał jej na nerwy kochała go. Zatrzymali się dopiero pod sklepem i puścił jej dłoń.
— Zaczekaj tutaj — nie dając Osace dojść do słowa wszedł do sklepu znikając za półkami
Westchnęła przeczesując swoje długie czerwone włosy i rozejrzała się wokoło. Miasteczko jak miasteczko. Typowe dla tego regionu, ale wolała swoje zatłoczone Tokio. Co z tego, że więcej czasu siedziała w domu rysując swoje dziecko. Wolała jęczeć tam niż tutaj.
Zamknęła oczy myśląc nad tym, jaką fabułę tak naprawdę wybrać. W końcu zrobiła parę zarysów, ale za każdym razem, gdy Yuryia wygłaszała swoje zadowolenie ona odrzucała swój pomysł. Cóż za ironia…
Usłyszała cichutki dzwonek otwieranych drzwi i łaskawie otworzyła jedno oko. Jakie było jej zdziwienie jak rzuciło się na nią małe cielsko powalając na ziemię.
— Pomyślałem, że czas na psa dla Ciebie.. — uśmiechnął się lekko — rozmawiałem już ciocią nie ma nic przeciwko.
Megami nie mogła nic powiedzieć, ponieważ jej nowy towarzysz życia właśnie wylizywał jej cała twarz z lodów, które zostały jeszcze na jej policzkach. Owczarek Alzacki merdał ogonem za każdym razem sprzedając jej kolejnego całusa.
Mimo takiego brutalnego przywitania dziewczyna uśmiechnęła się szeroko przytulając do siebie suczkę. Tak! Wreszcie ma przy sobie wiernego kompana, który będzie przy niej zawsze bez względu na okoliczności.
— Nie wiedziałem, jaką rasę chcesz — odpowiedział wymijająco drapiąc się po głowie — ani jaką płeć, ale myślę, że suczka będzie dobrą przyjaciółką.
— Dziękuje!
Jak dziewczyna nigdy nie okazywała żadnych uczuć względem brata tak poderwała się z miejsca obejmując chłopaka mocno w pasie, a dookoła nich skakała szczęśliwa suczka szczekając, co chwilę. Tomas uśmiechnął się szeroko także przytulając swoją siostrę. Dawno nie mieli okazji by coś takiego się wydarzyło, więc chciał się tym cieszyć jak długo się da.
— Powinnaś ją jakoś nazwać
Osaka odsunęła się od brata dość szybko czując, że się rumieni. Nie mogła zrozumieć, co przed chwilą zrobiła. To było takie.. dziecinne. Nie powinna ulegać emocją. Jest już prawie dorosła, a przed chwilą tuliła się do Tomasa jak małe dziecko.
Ukucnęła obok suczki drapiąc ją po brzuszku. Takie miękkie futerko, uroczy pyszczek i mądre oczy czekające na jej każdą komendę. Tak to jej pies.
— Atena..
— Słucham?
— Nazwę ją Atena!
Brat zaśmiał się drapiąc kolejny raz po głowie. Powinien się tego spodziewać! Tylko ona mogła nazwać swoje zwierzę tak inaczej niż on by je nazwał. Atena wesoło machała ogonkiem to w lewo to w prawo śliniąc się niczym automat.
Tomas złapał za torbę, z której wyciągnął jedną z przekąsek i rzucił ucieszonemu owczarkowi, który pochłoną to w mgnieniu oka. No cóż dobrze, że dużo zarabiają będzie można pozwolić sobie na luksusy względem niej.
W trójkę ruszyli w powrotną drogę do domu patrząc na szczęśliwą psinę biegającą między ludźmi, którzy z zainteresowaniem oglądali się za psem. Była naprawdę ładna jak na swoją rasę. Jej dłuższe futerko latało w każdą stronę, a pysk otwierał się coraz szerzej chcąc złapać jak najwięcej powietrza.
— Może chciałabyś bym poszedł z tobą do szkoły? — zagadnął przeciągając się
— Nie, dziękuje poradzę sobie — uśmiechnęła się niepewnie — pewnie macie dużo pracy w zespole. A Aurelia już tęskni.
Chłopak puścił oko swojej siostrze powodując u niej kolejny rumieniec. Aurelia Wayne była drugą wokalistką w zespole, a także dziewczyną jej brata. Miała krótkie czarne włosy i głębokie fiołkowe oczy. Wysportowana jak nie jedna instruktorka fitnessu. Była miła, jeśli nikt jej nie nadepnął na odcisk, wtedy poznawał jej drugą mroczną stronę.
Między nią, a Megami od razu pojawiła się nić porozumienia. Wayne zawsze chciała mieć siostrę, ale niestety była jedynaczką, więc wizja posiadania bratowej bardzo ją cieszyła i starała się we wszystkim wspierać swoją nową siostrę.
— Nie wiem, kiedy znowu się zobaczymy — westchnął widząc już dom Richardson — mam nadzieję, że nie narobisz zbyt dużych szkód w szkole.
Zakłopotany uśmiech wystąpił na twarzy Osaki i skupiła się na psie. O tak za każdym razem, gdy pojawiała się w jakiejś szkole działy się dziwne rzeczy. W jednej kłócąc się z najgorszą flądra w klasie spaliła sale chemiczną. W drugiej wysadziła łazienkę, bo paląc po kryjomu papierosa nie wiedziała, ze ktoś chwilę wcześniej wrzucił do muszli petardę i gdy szedł jeden z nauczycieli wrzuciła niedopałek do klozetu wysadzając go na czynniki pierwsze.
Tak mogła wymieniać głupie wypadki cały wieczór i by miała całkiem pokaźną listę. Za to jej brat płacił za wszystko przepraszając jak mógł najmocniej. Zawsze przechodziło to bez większego echa, ponieważ rozpoznawali w nim gwiazdę i miała ulgi w szkole.
— Będę uważać obiecuje.. — czujne oczy brata zatrzymały się na twarzy siostry obserwując ją bacznie.
Stanęli już przed domem oglądając ostatnie chmury, który leniwie przesuwały się odsłaniając słońce. Nim dziewczyna zdążyła coś jeszcze powiedzieć Tomas przytulił ją mocno do siebie i Osaka poczuła się niezręcznie. Za dużo uczuć jak na jeden dzień.
— Uważaj na siebie proszę Cię.. — szepnął jej do ucha i odsunął się gotowy do odejścia
Megami stała jeszcze chwilę obserwując sylwetkę powoli zanikającą wśród codziennego tłumu. Za to Atena usiadła obok niej patrząc także za chłopakiem przekręcając w ten zabawny sposób jak na szczeniaki łepek. Nie mogła zrozumieć, że właśnie była świadkiem jednego z bardzo rzadkich widoków okazywania emocji przez rodzeństwo Osaka.

Ty także na siebie uważaj..

________________________

Leżąc na łóżku obok swojej nowej pupilki czytała zawzięcie broszurę, którą dalej miała zapisaną na laptopie. Jak nic ta szkoła wygląda jak szkoła dla kochających inaczej. Nie żeby Osaka coś do tego miała, ale sama nazwa zmuszała ją do odruchu wymiotnego.
Słodki Amoris.. Czemu nie mogli jej nazwać jakoś normalniej. Na przykład szkoła nr 10 im. Kuby Rozpruwacza? Czy to tak wiele? Nie! Musi iść do szkoły gdzie pewnie wszystkie panny zasuwają w spódniczkach przed kolano, a faceci ślinią się na każdy podmuch wiatru.
Wzdrygnęła się na samą myśl o tym.

O czym kurwa ja myślę..

Usłyszała nagle dźwięk z komputera, który mogło wyjść tylko z jednego miejsca. Swoimi kolorowymi oczami spojrzała na prawy dolny róg ekranu gdzie słoneczko mieniło się na zmianę z kopertą. Westchnęła niechętnie wiedząc, kto mógł być tak głupi by pisać dzień przed jej załamaniem nerwowym.
Nie żeby się nie cieszyła, bo podświadomie tęskniła za Makoto. Ale wolała nie pisać jej tego choćby piekło miało zamarznąć.
20:40
Yuryia: Jak minął dzień Megami?
20:41
Megami: W porządku.
20:41
Yuryia: Że też jak normalny człowiek nie możesz używać innego komunikatora…

Osaka zachichotała cicho i jej suczka spojrzała na nią kątem oka. Tak już było widać, że będzie miała ciężką właścicielkę. Ale na pewno się dogadają. Oczy dziewczyny spojrzały na psinę, której jak na hasło ogon zaczął merdać to w prawo to w lewo.
20:44
Yuryia: Megami jesteś ze mną jeszcze?

Otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała znowu na komunikator dziękując Bogu, że może siedzieć w swoim małym gniazdku samotnie. Jutro się rozpakuje, walić to.

20:45
Megami: Jestem, jestem! Wybacz zapatrzyłam się na Atenę
20:46
Yuryia: Kim jest Atena? :P Nie mów mi, że znowu czytasz mitologię. Ta książka i tak już wygląda jakby czytało ją stado dzików.
20:47
Megami: Nie, nie. Atena to mój nowy pies. Owczarek Alzacki
20:47
Yuryia: MASZ PIESKA?!

Osaka przez chwilę się zawahała czy powinna jej pisać o tym, co się dzisiaj w sumie wydarzyło. Niby Tomas zachował się dzisiaj jak na brata przystało, ale czy ona zachowała się jak siostra?

20:49
Megami: Tak dostałam od Tomasa.. Bym wiesz..
20:50
Yuryia: A rozumiem…

I zapadła znowu ta krępująca cisza między nimi. Makoto jak zwykle nie wiedziała, co napisać by nie wyjść na współczującą, a Megami nie chciała grać pokrzywdzonej. Ot tak powinny zmienić temat na jakiś bardziej odpowiadający im zainteresowaniom.

20:57
Megami: Wiedziałaś o tym, że milion amerykańskich psów zostało spadkobiercami fortun swoich zmarłych właścicieli?
20:58
Yuryi: … Cokolwiek oglądasz w telewizji czy w Internecie proszę cię ogranicz to..

Dziewczyna westchnęła. No tak znowu nie wiedząc, co powiedzieć trzepnęła jakąś głupią ciekawostką w stronę koleżanki. Może rzeczywiście powinna ograniczyć Internet. Kolejny raz jej spojrzenie spoczęło na owczarku.

Ciekawe czy Tomas przepisałby majątek na Atenę?

Zaśmiała się cicho pod nosem wyobrażając sobie psa z milionem na koncie, jak nic by była jednym z najbogatszych psów w tym miasteczku. Kolejny raz usłyszała to złośliwe piknięcie i spojrzała na ekran.

21:10
Yuryia: A jak odczucia przed jutrzejszym dniem?
21:12
Megami: Widzałaś kiedyś Jackassów?
21:13
Yuryia: No kiedyś mi się obili o uszy, a co?
21:14
Megami: W jednym z odcinków rzygali do wiader. Właśnie takie mam odczucie co do jutrzejszego dnia.

Pewnie znając Makoto siedzi teraz z szeroko otwartymi oczami nie wierząc w to, co czyta. To było pewne, ale musiała się przyzwyczaić, jeśli przyjaźniła się z taką uroczą osobą jak Osaka. Często nachodziła dziewczynę chwila rozmyślań jak ona mogła wytrzymać z taką małpą.

________________________

Budzik niemiłosiernie darł się do jej ucha nie pozwalając już na żadną chwilę snu. Warknęła zaciskając na nim swoją wściekłą rękę. Jeśli teraz miał nadejść dzień ostateczny to ona wolała poleżeć w swoim milutkim ciepłym łóżeczku odrobinę dłużej.
Atena już zadowolona brykała po pokoju czekając na to aż jej pani się ogarnie i zejdzie z nią na dół, gdzie czekała na nią miska pysznego jedzonka wprost ze sklepu. Tak Tomas zadbałby pies miał wszystko, czego duża zapragnie łącznie ze złotą miską, co Megami uznała za iście niepotrzebny gadżet.
Podeszła do toreb kopiąc w nim jakieś ubranie. Złapała za czarną bokserkę, jasne spodenki i długie pończochy. Wpadła do toalety jak szalona biorąc się za najpotrzebniejsze rzeczy i zleciała na dół trzymając w ręce szczoteczkę do zębów.
— Dzień dobry! — uśmiechnięta Angie siedziała popijając swoją ulubioną czarną kawę i piekąc tosty. Cieszyła się na myśl nowych mieszkańców domu. Wreszcie on odżyje.
Zadowolony owczarek od razu rzucił się na swoją miskę łapczywie jedząc wszystko, co w niej było. Co jakiś czas można było usłyszeć tylko ciche mlaski. Dzięki Bogu czasami psina przegryzała to, co miała w buzi nie połykając wszystkiego w całości.
Osaka usiadła naprzeciwko swojej nowej współlokatorki łapiąc szybko za tost i gryząc go na dwa razy patrząc, co chwilę na zegarek.
— Nie martw się o Atenę — kontynuowała widząc ekspresowe tempo jedzenia — wyjdę z nią na spacer, na pewno jej się spodoba w parku.
— Dziękuje — odpowiedziała ze łzami, ponieważ tost, którego właśnie przegryzła popalił jej odrobinę przełyk. Jak nic będzie miała bąble — ciociu..
Ostatnie słowa prawie, że wydukała. Ale chciałaby kobiecie było miło. Usta Richardson rozszerzyły się szeroko. Nie wiedziała, że kobieta wzrusza się myśląc, że Osaka płacze dla niej. Wypiła duszkiem ostatki mleka i niczym tajfun wybiegła na ulicę modląc się by zdążyć na pierwsze zajęcia.



Urocze dziecko..



________________________



Po jakiś dziesięciu minutach widziała już gmach szkoły, który wesoło majaczył przed jej nieszczęsnymi oczami.

Boże.. Miej mnie w swojej opiece…


Biegnąc skupiła się na widoku szkoły i nie zauważyła osoby stojącej na wejściu. Wpadła na nią z impetem, przez co wylądowali na ziemi.
— Przepraszam! — zawołała szybko otwierając oczy
— Jak łazisz ofiaro! — usłyszała pod sobą i spojrzała w tamtą stronę
Pod nią na ziemi leżał rozłożony na łopatki czerwono włosy chłopak przyglądając się jej z rządzą mordu. Ubrany był w czarną kurtkę spod której wystawał kawałek czerwonej koszulki promujący jakiś zespół.
— Ofiara!? — ryknęła w jego stronę odskakując od niego, zdecydowanie byli za blisko siebie — to ty patrz gdzie stoisz złamasie!
Chłopak podniósł się otrzepując kurtkę. Zdecydowanie będzie pierwszą osobą na jej liście by trzymać się od niego z daleka. Kolejny raz spojrzała na zegarek i zbladła. Miała tylko parę chwil by wpaść do pokoju gospodarzy, uzupełnić swoje dokumenty i wyruszyć na lekcje.
Z zegarka znowu spojrzała na obrażonego jegomościa dalej pożerającego ją spojrzeniem. Jak nic mógł robić za psychopatycznego mordercę w tej jakże pięknej różowej szkole.
— Te złamasie — zaczęła czując w nim ostatnią deskę ratunku — gdzie jest pokój gospodarzy?
— A co ja twoja niańka? — mruknął podnosząc jedną brew i ruszył w stronę wejścia posyłając jej wredny uśmiech — sama sobie radź sikso.
— Suń swoją jakże szeroką dupę! — warknęła wpychając się obok niego w framugę przyciskając go do jednej ze stron.


Jeśli można mówić o nienawiści od pierwszego wejrzenia. Jak nic między nami właśnie doszło do takiego stanu rzeczy


________________________


I tak oto zaczynamy gnać z akcją w rozdziałach. Pierwsze będą raczej zapoznaniem się naszej uroczej bohaterki ze szkołą i ludźmi panoszącymi się po tym różowym piekle.
Czas może szybko gnać czasami, bo rozpisywać jej każdy dzień to bym chyba padła. Jeśli chodzi o moje mało ogarnięte znaki interpunkcyjne — proszę mi wybaczyć jestem prawdziwą ofiarą w tym miejscu i dopiero sobie raczkuje. A zakichany word nawet nie chce mi w tym pomóc.
Rozdziały mogą się bujać z długością, ponieważ mam zaplanowane co ma się w nim pojawić i na czym chce go zakończyć.


A oto reakcja chłopców widzących, co ich czeka w następnych rozdziałach tej jakże pokręconej historii Megami Osaki:




4 komentarze:

  1. Jestem! :3
    Moja reakcja na rozdział to... miau :3
    Ach te ciekawostki Megami XD
    Homoseksualne pingwinki i pieski z pieniążkami :')
    Właściwie to ty powinnaś ograniczyć internet, bo to przecież ty kazałaś to powiedzieć naszej Megami XD
    Rozdział jak najbardziej mi się podobał i z niecierpliwością czekam na następny! :D
    Tradycyjnie życzę weny i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Megami zawsze potrafi znaleźć ciekawostkę idealnie pasującą do sytuacji xD Wczoraj mój luby też mi to powiedział słysząc o tych pingwinach... Wyobraź sobie, że wczoraj na necie znalazłam artykuł o tym, że to chyba w Australii prostytutki muszą nosić kamizelki odblaskowe * Ot ciekawostka Rai z tego tygodnia * Bezpieczeństwo przede wszystkim!
      Cieszę się, że rozdział wpadł w twe gusta :D
      Dziękuje za komentarz i również pozdrawiam,

      Usuń
  2. Szkoła nr 10 im. Kuby Rozpruwacza - Hahah, jestem za! Do takiej szkoły z pewnością chodziłabym z uśmiechem na twarzy. No.. może.. Nie jestem pewna xD. Megami i Kastiel.. od nienawiści do miłości to zaledwie parę kroków =3. Myślę, że byłby to dość ciekawy parring w tym opowiadaniu. Jeśli chodzi o interpunkcję, to poprawiłaś się, jest stanowczo lepiej niż w prologu :D. Bardzo przyjemnie mi się czytało. Jakby to powiedzieć, żeby wyjść na normalną.. ta historia zaczyna mnie jarać. Jestem niczym otaku, który jara się kolejnym odcinkiem/sezonem/chapterem swojego ulubionego anime/mangi. Czy to nazywa się uzależnienie? Cóż, nie ważne. Myślałam, że Tomas okaże się olbrzymią pałą, acz wyszło całkowicie na odwrót (jak to zwykle bywa w moim chorym przypadku). Któż by pomyślał, że cały czas martwi się o naszą Osakę.. no, bynajmniej nie ja.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Tomas to taki typ uroczego braciszka. Może tak jak Megami nie okazuje uczuć, ale jest kochanym człowiekiem ( debilem ) jak to woli xD
      Co do Osaki i Kastiela tak trafił swój na swego. Jedno bardziej bezczelne od drugiego, co wiele razy rozłoży na łopatki * mam na razie rozpisane 4 rozdziały ^^") Ciesze się, że opowiadanie zaczyna się podobać. Jaram się ze szczęścia prawie jak świeczka na torcie! Ja się zawsze jaram jak Otaku kiedy widzę nowy rozdział mangi albo jak znajduje jakąś książkę, której jeszcze nie pożarłam :D
      Ooo to może wreszcie ewoluuje jak Pokemon i przestane walić gafy zjadając większa ilość znaków ^^"
      Dziękuje za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń